aaa4 |
Wysłany: Pon 17:00, 11 Gru 2017 Temat postu: |
|
Pani Bronisława mówi, iż obie z Zosią poczuły się za głupie i nieobyte, żeby w sądzie dochodzić sprawiedliwości Pozostawało wiec biedować albo jeszcze raz spróbować u Zygmunta. Wybrały to drugie. Pojechała Zosia i po raz pierwszy zabrała ze sobą dziecko, choć jej tego kategorycznie zabronił. Wróciła zadowolona jak nigdy. Mówiła, że wziął dziecko na ręce i zaczął... płakać. Zapytał - czy... zechciałaby zostać jego żoną. Kiedy odpowiedziała, że się zastanowi - podszedł do biurka, wyjął gruby zwitek banknotów, złoty łańcuszek i włożył w jej ręce. „To dla naszego syna” - powiedział. Potem odwiózł ją manicure natolinchodem na przystanek PKS.
- Ale wiesz, mamuś, on się zrobił jakiś dziwny. Chwilami wygląda jakby mu się w głowie pomieszało, aż się z nim bałam jechać manicure natolinchodem - stwierdziła po namyśle dziewczyna.
- Dużo ostatnio przeszedł. Ale „cierp ciało, co ci się chciało”! Albo to ty będziesz miała lekkie życie? Kto cię tera weźmie, biedną i z księżowskim bękartem. Jego to sprawka cała, nie twoja! - Bronka była nieugięta.
Zosia dała księdzu Zygmuntowi prawie trzy miesiące spokoju, po czym znowu wybrała się do niego, lecz tym razem już bez dziecka. Zwykle wracała do domu wieczorem następnego dnia lub trzeciego dnia rano. Tym razem nie było jej całe cztery doby. Bronka, która nagle dostała bardzo złe przeczucie, zawiadomiła milicję. Nazajutrz radiowóz podjechał na podwórko Kowalów. Jeden z milicjantów pokazał jej fotografię dziewczyny, którą znaleziono dwa dni wcześniej, przy trasie - nie opodal Kielc. To była jej Zosia!
Ksiądz proboszcz Owczarek zeznał, że Zosia Kowalówna przebywała u niego dwie doby - przyjechała w czwartek przed południem, a w sobotę po obiedzie odwiózł ją na przystanek PKS do pobliskiego miasteczka. Podobno na jego oczach wsiadła do autobusu i pojechała do Kielc. Od tego czasu nikt jej nie widział. Leżącą około 10 metrów od asfaltu Zosię - zobaczył przygodny kierowca, załatwiający swoją potrzebę na poboczu drogi. Dziewczyna miała głowę roztrzaskaną jakimś „ciężkim narzędziem o tępych krawędziach”, np. młotkiem. Nie została zgwałcona przed ani po śmierci.
Przeszukanie plebanii księdza Zygmunta nic nie dało - żadnych śladów krwi czy walki Śledztwo umorzono z braku dowodów; chociaż Bronka klęła się na Boga, że jej córkę zabił Owczarek. Być może nie dopełniono wszystkich czynności śledczych; możliwe również, iż to ówczesna sytuacja polityczna uniemożliwiła rozwikłanie tej zagadki? Panował stan wojenny. Wszelkie przesłuchiwanie, oskarżanie czy jakiekolwiek niepokojenie księży ze strony władz - było jednoznacznie odbierane przez ludzi jako przejaw walki politycznej i groziło niepokojami społecznymi, a tego bano się jak ognia. Fakt pozostaje faktem zginęła młoda, 23 - letnia dziewczyna i nikt już nie wróci jej życia.
W opisanej przeze mnie historii nie ma zwycięzców i pokonanych, c |
|