aaa4 |
Wysłany: Pon 17:01, 11 Gru 2017 Temat postu: minister |
|
Ksiądz Zygmunt popatrzył zdumiony na Zosię, która podniesionym głosem, po raz pierwszy zaznaczyła swoją obecność w jego życiu.
- Dobrze, maleńka. Wiem, że to dla ciebie trudna decyzja. Chodźmy teraz spać, a jutro porozmawiamy - zakończył i wychylił drinka.
Zosia nie zmrużyła oka tej nocy. Zawsze chciała mieć dzieci. Wychowując się w gromadce berbeciów, mimo wielu niedogodności takiego życia, nie wyobrażała manicure kabaty małżeństwa bez dzieci. Po dwóch latach z Zygmuntem dotarło do niej, iż jest od niego w pełni zależna i skazana wyłącznie na niego. Nie może liczyć na żadne inne, normalni małżeństwo, bo niby z kim - skoro nawet nie miała okazji nikogo odpowiedniego spotykać? Pogodziła się z tym. Oddała się cała temu człowiekowi! Ale do tego wieczora nie zdawała manicure kabaty sprawy, że nie może mieć dzieci! Coraz bardziej utwierdzała się w mocnym postanowieniu:
- Mogę żyć bez luksusów, mogę być służącą, pomiotłem - ale żeby nigdy w życiu nie mieć dziecka!?! Co to, to NIE!!!
- I co? Zapytał proboszcz, po zjedzonym w milczeniu śniadaniu.
- Nic. Idę porozmawiać z mamą.
- Nie waż się mówić o tym nikomu! To sprawa pomiędzy tobą i mną!
Zagrzmiał ksiądz Zygmunt. Wstał gwałtownie od stołu i stanął przed nią, jakby chciał zagrodzić jej drogę.
- Zostaw mnie! Nie zabiję swojego dziecka!
Zosia wyrwała pochwyconą w uścisku rękę i wybiegła z płaczem na podwórko plebanii. Wsiadła na rower i po kilkunastu minutach zapukała do rodzinnego domu. Bronka słuchała córkę jak porażona prądem. Była zdruzgotana.
- Co ty teraz zrobisz, córuś? Co my teraz zrobimy?! - zaczęła zawodzić.
- Jak to co!? Urodzę to dziecko, a on będzie się musiał z tym pogodzić! Co ja jestem - jaka kurwa!? Rzecz do rozporządzania!?
Jeszcze tego samego dnia, wieczorem ksiądz Zygmunt zajechał do Kowalów. Tym razem jednak miał przeciwko manicure kabaty już dwie zdeterminowane kobiety.
- Nie może ksiądz proboszcz tego Zosi nakazać! Nie może! Ona tego i tak nie zrobi, jużem z nią gadała. Takie jej prawo - dziecko mieć!
Bronka stała twardo za pierworodną. Proboszcz próbował jeszcze paktować:
- Niech jedzie ze mną, to z nią spokojnie porozmawiam.
- Nie pojedzie, bo się proboszcza boi. Niech się zgodzi na dziecko, to z nim pojedzie.
- Jak ja mam się kobieto zgodzić!? Co, mam razem z nią i z tym dzieckiem pod most iść!? |
|