Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Pon 17:02, 11 Gru 2017    Temat postu: apel

Ksiądz Zygmunt nie mógł dłużej znieść ludzkiej obmowy i zawiści. Doszło do tego, że ludzie nie chcieli od niego przyjmować Komunii Nie wiadomo, czy sam poprosił o przeniesienie na inną placówkę, czy też pomogła mu w tym petycja do biskupa podpisana przez parafian, Z pewnością jego ordynariusz wiedział jednak o wszystkim, gdyż nasz bohater wylądował na kompletnym zadupiu. Biskup prawdopodobnie zobowiązał go też do płacenia na dziecko, bo wkrótce po narodzinach Marka przyszedł do Kowalów przekaz na niewielką kwotę. Dziecko urodziło się zdrowe i zdecydowanie podobne do ojca (szkoda, że Kowale nie robili zdjęć). Ochrzcił je nowy proboszcz, podobno... pederasta.
Przekazy od księdza Zygmunta przychodziły nieregularnie i na coraz mniejsze kwoty. W końcu w ogóle przestały przychodzić. Nie wiadomo dlaczego Zosia - zamiast założyć sprawę o przyznanie alimentów - odszukała Zygmunta i zaczęła sama jeździć do jego nowej parafii. Pani Bronisława nic na ten temat nie chce powiedzieć. Prawda mogła być taka, że dziewczyna „ułożyła” się z byłym „mężem” i opłacało jej się jeździć samej... Któregoś wieczora przyjechała jednak bardzo zła i od progu oznajmiła matce:
- Zygmunt nie będzie więcej płacił, choćby miał iść do więzienia! Tak mi powiedział! Rozpił się zupełnie. Mówi, że nie ma już żadnych pieniędzy, że to wszystko przez nas - całe jego życie stracone, kariera, tyle lat kapłaństwa!
Bronka załamała ręce. Bez pieniędzy małe dziecko jeszcze bardziej powiększy ich straszną biedę.
- Trza nam jechać do biskupa - zdecydowała.
W zastępstwie biskupa przyjął ich kanclerz kurii. Wysłuchał, zapytał, czy ojcostwo ustalone, a kiedy dowiedział się, że nie mają nic, odesłał je do sądu.
- My nie damy wam żadnych pieniędzy. Skąd mam wiedzieć, że to dziecko tego księdza? Jak jego, to niech on płaci. Jak nie chce, to nikt go nie zmusi, nawet biskup!
Pani Bronisława mówi, iż obie z Zosią poczuły się za głupie i nieobyte, żeby w sądzie dochodzić sprawiedliwości Pozostawało wiec biedować albo jeszcze raz spróbować u Zygmunta. Wybrały to drugie. Pojechała Zosia i po raz pierwszy zabrała ze sobą dziecko, choć jej tego kategorycznie zabronił. Wróciła zadowolona jak nigdy. Mówiła, że wziął dziecko na ręce i zaczął... płakać. Zapytał - czy... zechciałaby zostać jego żoną. Kiedy odpowiedziała, że się zastanowi - podszedł do biurka, wyjął gruby zwitek banknotów, złoty łańcuszek i włożył w jej ręce. „To dla naszego syna” - powiedział. Potem odwiózł ją manicure natolinchodem na przystanek PKS.
- Ale wiesz, mamuś, on się zrobił jakiś dziwny. Chwilami wygląda jakby mu się w głowie pomieszało, aż się z nim bałam jechać manicure natolinchodem - stwierdziła po namyśle dziewczyna.
- Dużo ostatnio przeszedł. Ale „cierp ciało, co ci się chciało”! Albo to ty będziesz miała lekkie życie? Kto cię tera weźmie, biedną i z księżowskim bękartem. Jego to sprawka cała, nie twoja! - Bronka była nieugięta.

Zosia dała księdzu Zygmuntowi prawie trzy miesiące spokoju, po czym znowu wybrała się do niego, lecz tym razem już bez dziecka. Zwykle wracała do domu wieczorem następnego dnia lub trzeciego dnia rano. Tym razem nie było jej całe cztery doby. Bronka, która nagle dostała bardzo złe przeczucie, zawiadomiła milicję. Nazajutrz radiowóz podjechał na podwórko Kowalów. Jeden z milicjantów pokazał jej fotografię dziewczyny, którą znaleziono dwa dni wcześniej, przy trasie - nie opodal Kielc. To była jej Zosia!

Ksiądz proboszcz Owczarek zeznał, że Zosia Kowalówna przebywała u niego dwie doby - przyjechała w czwartek przed południem, a w sobotę po obiedzie odwiózł ją na przystanek PKS do pobliskiego miasteczka. Podobno na jego oczach wsiadła do autobusu i pojechała do Kielc. Od tego czasu nikt jej nie widział. Leżącą około 10 metrów od asfaltu Zosię - zobaczył przygodny kierowca, załatwiający swoją potrzebę na poboczu drogi. Dziewczyna miała głowę roztrzaskaną jakimś „ciężkim narzędziem o tępych krawędziach”, np. młotkiem. Nie została zgwałcona przed ani po śmierci.
Przeszukanie plebanii księdza Zygmunta nic nie dało - żadnych śladów krwi czy walki Śledztwo umorzono z braku dowodów; chociaż Bronka klęła się na Boga, że jej córkę zabił Owczarek. Być może nie dopełniono wszystkich czynności śledczych; możliwe również, iż to ówczesna sytuacja polityczna uniemożliwiła rozwikłanie tej zagadki? Panował stan wojenny. Wszelkie przesłuchiwanie, oskarżanie czy jakiekolwiek niepokojenie księży ze strony władz - było jednoznacznie odbierane przez ludzi jako przejaw walki politycznej i groziło niepokojami społecznymi, a tego bano się jak ognia. Fakt pozostaje faktem zginęła młoda, 23 - letnia dziewczyna i nikt już nie wróci jej życia.
W opisanej przeze mnie historii nie ma zwycięzców i pokonanych, choć zmagania ludzkie były długie i bolesne. Wszyscy są ofiarami. Zosia nie żyje. Jej matce do biedy doszła rozpacz i wyrzuty sumienia. A ksiądz Owczarek? Popadł w totalny alkoholizm i stracił swoją ostatnią parafię. Po kilku latach leczenia, biskup zrobił go rezydentem, a więc praktycznie zdegradował do roli wikariusza. Dziś jest podobno bardzo schorowanym człowiekiem.
Dzieci państwa Kowalów podrosły, pożeniły się i powychodziły za mąż. Z wyjątkiem najmłodszego - wszystkie wyfrunęły z rodzinnego domu. „Owoc grzechu” Zosi i Zygmunta - Marek - mieszka w Kielcach i uczy się w technikum. Wychowała go babcia. Chłopak twierdzi, że nigdy manicure ursynów
nie przestąpi progu kościoła. Raz tylko pojechał do ojca, ale ten... nie chciał z nim rozmawiać. Do niedawna przysyłał jednak na jego nazwisko (po matce) symboliczne alimenty.

Taki to pokrętny scenariusz napisało manicure natolin życie. Losy kilku osób naznaczyło piętno kościelnego celibatu i niezaspokojonych pragnień kapłana. Kolejny raz natura upomniała się o swoje, lecz w zetknięciu z fałszem i obłudą wydumanych praw i zakazów - mogli ucierpieć tylko niewinni ludzie, którzy próbowali żyć w świecie... stworzonym przez innych ludzi.

W powyższym tekście - na wyraźną prośbę państwa Kowalów - zmieniłem niektóre dane, w

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group